Pisząc "norma- Euro5" masz na myśli normę emisji spalin? Jeśli tak to chyba trzeba będzie mocnej zainteresować się nową NIVĄ. Czytałem ostatnio, że wszyscy ci którzy mają samochody starsze niż 10 lat będę mieli bardzo poważne kłopoty. 40 tys i nowe auto to jest wynik. Za te pieniądze praktycznie nie ma nowego samochodu. Jak możesz wrzuć foty wnętrza i jakiś opis mechanizmów przeniesienia napędu.

tarmot.pl tam sa wszystkie opisy.
Zdjęcia wnętrza wrzucę w nastepnym tygodniu.

No z tego co piszesz, to jest całkiem nieźle, nawet ta 2 letnia gwarancja mnie dość zaskoczyła. Fajne zdjęcia, może faktycznie warto się zastanowić nad zakupem takiej fury, cena jest bezkonkurencyjna 

Wiadomo nie od dziś, że: "każda pliszka swój ogonek chwali". Chodziło mi raczej o opis użytkownika. RAV4 też reklamowana była swego czasu jako miejska terenówka a nie trzeba wiele szukać, żeby znaleźć wpisy jak to przy próbie wjechania na krawężnik spaliło się sprzęgło, albo jak próba wyjechania z zaśnieżonego parkingu zakończyła się uszkodzeniem skrzyni. Fajnie byłoby gdybyś podzielił się swoimi subiektywnymi odczuciami.

kolego Apollo,
Toyota RAV to nie terenówka, tylko Suv może i miejski. Co do chwalenia Nivy to absolutnie nie mam żadnego interesu w tym aby pisać nieprawdę.
O każdy samochód trzeba dbac i na czas wymieniać oleje. Wyszedłem z takiej zasady że co przegląd wymieniam wszystkie oleje, most, skrzynia, silnik.
Zapewne Nivy które sa katowane w terenie, a do tego użytkownik zapomina o przeglądach ulegają awarii częściej.
Popatrzmy tez ile kosztuje nowa Rav a ile kosztuje Niva.
Skoro podałeś wykaz części które się zepsuły w Ravce to poniżej przedstawiam ich ceny dla Nivy
kompletne sprzęgło Lukasa to 204 zł, oryginał około 250 ( tarcza, docisk, łozysko oporowe )
kompletna nowa skrzynia biegów to około 1800 zł,
Klocki hamulcowe około 30 zł oryginał.
tarcza hamulcowa około 30 zł oryginał
Nie potrzebuje samochodu do lansu, samochód ma jeździć. Wychodze z założenia że skoro stac mnie na samochód to powinno mnie również stać na jego obsługę. Znam takich co kupili passata za 30 tyś do tego 50% w kredycie i passat stoi pod domem bo wtryski sa uszkodzone i na naprawę potrzeba 6000 tys zł. Za 6 000 zł można kupić nowy silnik do Nivy.
Służbowo użytkuję Opla Insignie, dosyć często musze być w serwisie, ostatnio nawet zepsuł sie zamek bagaznika ( fura za 120 000 zł ).
Kolega ma nowego Jaguara XJ, dwa razu juz jechał na lawecie, 350 000 zł
Warto przeanalizować czy stać mnie na drogi samochód i czy jestem wstanie wytrzymać presje sąsiadów którzy będa mnie oceniac że jestem głupkiem kupując ruskie auto. Sąsiad z passata się śmiał, teraz widzę ze złapał depresję raty do płacenia, a samochód stoi : - )
Pozdrawiam

Źle mnie zrozumiałeś. Na moje pytanie o podzespołu podałeś link do strony "dystrybutora" a mnie chodziło o to, żebyś to Ty zdał relację z tego co i jak chodzi. Co do RAV4 to jest pełna zgoda, że to nie jest auto terenowe ale tak właśnie przedstawiała je kilka lat temu Toyota. W skrócie: chciałem napisać, że opis ze strony która należy do dealera prawie zawsze jest przekoloryzowany. W przypadku Nivy jest to o tyle ważne, że cały internet to wytykanie wad temu autu, a wystarczy jedna rundka po błocie i diametralnie zmienia się zdanie.

W pełni się z kolegą winklewskim zgadzam, ludziska sobie zupełnie sprawy nie zdają z kosztów utrzymania auta. Samo kupno to jedno, ale utrzymanie to zupełnie inna bajka. Zam gościa co kupił używane Audi A4 a teraz kombinuje jak się da bo nie stac go na naprawy, jak go ostatnio widziałem to klął jak szewc na koszty napraw, ale czego on się spodziewał? W Polsce to panuje jakaś cholerna hipokryzja, każdy udaje że go na wszystko stać i zadziera nosa, do tego wspaniale jest się pośmiać z sąsiada, że jeździ syrenką albo fiatem. Jeździłem trochę po świecie ale nigdzie nie spotkałem z taką obłudą.

Witam, mam pytanie do kolegi winklewski odnośnie spalania, chodzi mi głównie o jazdę w umiarkowanym terenie, oraz mieście. Dodatkowo interesuje mnie kwestia serwisu, gdzie serwisujesz swoją Nivę i czy jest z tym jakiś problem? Przyznam że juz od dawna szukam dla siebie auta terenowego, mieszkam w górach, teren umiarkowanie trudny, zły dojazd w zimie i osobówką czasem nie dojedzie. Zależy mi przede wszystkim na cenie auta i późniejszych kosztach użytkowania. W tej kategorii Niva nie ma sobie równych. Dużo osób mi odradzało ale to takie gadanie od ludzi co nigdy Nivą nie jeździli. Będę wdzięczny za pomoc.

Adrian wrote:

W pełni się z kolegą winklewskim zgadzam, ludziska sobie zupełnie sprawy nie zdają z kosztów utrzymania auta. Samo kupno to jedno, ale utrzymanie to zupełnie inna bajka. Zam gościa co kupił używane Audi A4 a teraz kombinuje jak się da bo nie stac go na naprawy, jak go ostatnio widziałem to klął jak szewc na koszty napraw, ale czego on się spodziewał? W Polsce to panuje jakaś cholerna hipokryzja, każdy udaje że go na wszystko stać i zadziera nosa, do tego wspaniale jest się pośmiać z sąsiada, że jeździ syrenką albo fiatem. Jeździłem trochę po świecie ale nigdzie nie spotkałem z taką obłudą.

Nie pamiętam dokładnie ale chyba w Trójce leciała audycja na temat nowobogackich. Nowo powstałe fortuny to wiadomo wschód więc tematu Polski czy Rosji nie da się uniknąć. Zainteresowałem się trochę tematem i oto do jakich wniosków doszedłem. Nuworysze to niestety przekleństwo młodych demokracji. Plebs patrzy na nich z zazdrością i naśladuje. W państwach gdzie elita nie została wytępiona jest trochę inaczej. Przeczytałem gdzieś ciekawą rzecz na temat na temat angielskiej klasy wyższej. Będąc w takim towarzystwie nie można sobie pozwolić na zakup luksusowej limuzyny. Im po prostu nie wypada. To są uciechy dla pospólstwa. Będąc arystokrata nie możesz paradować w drogich garniturach czy z zegarkiem wartym dwa domy na przedmieściu. Do takich wspólnot nie wchodzi się poprzez pieniądze a już na pewno nie przez pieniądze w pierwszym pokoleniu i one tam nie mają najmniejszego znaczenia. Rozbroił mnie opis człowieka którego dobra rodzinne wycenione są na dziesiątki milionów funtów a typ jeździ jakąś straszliwą padaką. Drażni mnie potwornie jak o szemranych biznesmenach mówi się elita. Gość dorobił się majątku na transformacji ustrojowej i nagle jest już błękitnokrwisty. Nie dziw się zatem, że dla Polaka auto to oznaka statusu społecznego a ilością pieniędzy na koncie określa on swoją wartość.

Hipokryzja to jedno ale powiem wam że mnie najbardziej w***a zawiść, w tym kraju jeden na drugiego wilkiem patrzy, a jak jest się czym pochwalić to już w ogóle człowiek zyskuje samych wrogów. Mam takiego sąsiada co najbardziej się cieszy jak innym się coś nie uda, albo jak ktoś ciężko przędzie. Jak się nam stodoła spaliła to aż uśmiechu nie umiał ukryć podczas rozmowy.