Z tą uczciwością i nieuczciwością oraz reakcjami to bywa różnie. Oglądnijcie na YT: "Zapytaj handlarza... on ci prawdę powie". Gościa który robi wały od kilku czasem kilkunastu lat ciężko będzie wyprowadzić z równowagi. Z drugiej strony jak zaczniesz marudzić człowiekowi, że chcesz sprawdzać to może nie wytrzymać i Cię pogonić. Tak jak pisałem wcześniej, numer VIN to podstawa. Jak go będziesz miał to przy odrobinie trudu coś się dowiesz na temat auta. Jak trafisz na cwaniaka to on już zadbał o to abyś niczego nie znalazł.

To będzie raczej trudne ale przy odrobinie szczęścia dasz radę. Najprostszym sposobem jest spisanie VINu i wizyta w ASO. Na zachodzie w trakcie przeglądu wpisywany jest przebieg. Wielu handlarzy przymoczyło na tym dupę więc sposób sprawdzony. Druga możliwość to niestety podłączenie samochodu do kompa. Podobno są magicy (nawet poza ASO) którzy są w sanie odtworzyć historię zmian wprowadzaną do komputera samochodu. O tym drugim sposobie tylko słyszałem i nie znam szczegółów ale warto zapytać u najbliższego dealera.

Trochę nie bardzo wiem o co pytasz. Moment obrotowy zależy, od charakterystyki pracy silnika i od samego silnika. V czy boxerm mają wysokie momenty. W przypadku rzędówek jest nico gorzej. Relacja między spalaniem a wysokim momentem może być różna i zależeć od bardzo wielu czynników. W przypadku momentu sprawą drugorzędną jest to przy jakich obrotach go osiągasz. Ważniejszy jest przebieg jego krzywej.

Jak czytam informacje w necie to wychodzi, że macie rację. Dobrze przeprowadzona modyfikacja podobno pomaga ograniczyć nieco spalanie ale odbywa się to kosztem żywotności silnika.
Pieczonka - w skrócie, wyższy moment poprawia komfort podróżowania. Sprawniej wyprzedzasz, szybciej ruszasz, rzadziej zmieniasz biegi (o ile masz manualną skrzynię).

Mechanik u którego robiłem swój samochód zarzucił mi kata, żeby podrasować lekko swoją brykę. BMW podobno ma spore zapasy i ich uszczuplenie niczym nie grozi. Większa moc jest mi raczej zbędna ale większym momentem nie pogardzę. Jeśli ktoś bawił się takie przeróbki chętnie zapoznam się z opinią.

Ja kiedyś miałem przypadek, że samochód zaczął mi puszczać niebieskawy dymek. Mechanik czepił się, że silnik bierze olej. Przez dwa tygodnie szukał usterki. Okazało się, że winna była uszczelka pod głowica. Uszkodzenie było specyficzne więc i diagnoza trudna. Nie róbcie człowiekowi wody z mózgu. Niech jedzie do mechanika i tam się wszystko wyjaśni.

Ludzie chyba trochę histeryzujecie. Wiadomo auto po przekładce nie jest 100% autem oryginalnym ale da się nim jeździć. Jak ktoś ma fajny samochód to warto tę opcję poważnie rozważyć. Jedyny problem jaki ja widzę to, konieczność zmiany pewnych części. Jeśli wywalimy pół wnętrza i wymienimy je na takie, którego przeszłości nie znamy, to może się okazać że z bezawaryjnego auta nagle mamy jeżdżącą awarię.

Kolega niedawno Toyotę przerabiał. Ogólnie wyszło mu to bardzo fajnie i tanio. W sumie on przekładkę robił u znajomka, który jest mechanikiem i który specjalizuje się właśnie w przekładkach.  Ja tam nie widzę przeszkód. Jeśli auto jest fajne i masz zaufaną osobę która to zrobi to sądzę, że warto.

Wał już jest ale remont nadal trwa. Jak się okazało ingerencja w wał nie była potrzebna. Mechanik, który robi mi samochód trochę histeryzuje i zaczynam wydawać pieniądze na rzeczy zupełnie niepotrzebne ale przynajmniej wiem, że będę miał furę pewną w 100%. Mechanikowi nie podobały się drgania i dziwne odgłosy dochodzące z podwozia.

Znalazłem już namiary telefoniczne na firmę którą poleciłeś i do nich jutro zadzwonię. Dowiem się o szczegóły. Mam znajomego w Poznaniu więc może po kosztach się uda to zrobić. Mam jeszcze namiar na firmę z Białegostoku. W sumie mam tam niedaleko więc jeśli odpadnie firma z Poznania to na Podlasie wybiorę się osobiście.