Znajomy zachorował na Vitarę. Upatrzył sobie fajny sprzęt. Jest jedno ale... potworna korozja. Był u blacharza, a ten stwierdził: że dla niego nie ma problemu bo robił już wiele tych aut i spoko. Niestety wyszła jedna bardzo nie fajna sprawa. Auto ma przegniłe kielichy amortyzatorów. Domyślam się, że one na początku pękły i ktoś z tym niczego nie zrobił. Blacharz powiedział, że on tego się nie podejmie, bo tej części się nie naprawia. Nie chce mi się w to wierzyć choć faktycznie zrobienie tego dobrze wymagałoby nie lada wprawy i umiejętności. Jakie są Wasze opinie na ten temat?

Przy zdejmowaniu głowicy wymiana uszczelki to konieczność. Ponadto jest szkoła która mówi, że każda wymiana uszczelki powinna pociągać za sobą również planowanie głowicy. W związku z tym zadałem pytanie czy ktoś uznał za obowiązujące twierdzenia drugiej szkoły która mówi, że pod demontażu głowicy planować nie trzeba. Ja osobiście jestem przedstawicielem pierwszej szkoły i dlatego wolałbym zrobić regenerację głowicy (w tym również jej planowanie) zamiast wymieniać same uszczelniacze. Z drugiej jednak strony nie chcę wydawać kasy na rzeczy zbędne. Zdecydowanie chętniej wydam kasę np. na nowy lift lub wyciągarkę.

Objawy które opisujecie faktycznie wskazują na uszkodzenie uszczelki pod głowicą. Płyn chłodzący przedostaje się z płaszcza wodnego do komory spalania, co skutkuje kłębami białego dymu. W moim przypadku dym jest szaro-niebieski, zapach który towarzyszy spalaniu oleju jest specyficzny i praktycznie nie da się go pomylić z niczym innym. Dym po dopaleniu zimnego silnika wskazuje na uszczelniacze ponieważ nie trzymają one oleju który przez nie przesiąka. Po spaleniu oleju który przeciekł problem ustaje.

Samochód lekko dymi (właściwie to problem występuje przy odpalaniu a po rozgrzaniu jest spokój). Przeprowadziłem próby i na cylindrach jest spoko. Myślałem też o pierścieniowaniu ale chyba sobie odpuszczę bo to jednak skraca żywotność a w tej chwili to efektu żadnego mieć nie będę. Same zawory i gniazda zaworowe raczej są spoko. Głowicy nie słychać ale ten dym (właściwie dymek) mnie lekko wk...

Jako, że na dniach będę zdejmował górę silnika. Pomyślałem zatem aby zrobić sobie głowice. Kolega radzi zmienić tylko uszczelniacze ale jak już mam ją na wierzchy to 200 zł w tę czy w tę nie robi mi większej różnicy. Wymieniał może ktoś same uszczelniacze ? czy jest sens ?

Jako, że na dniach będę zdejmował górę silnika. Pomyślałem zatem aby zrobić sobie głowice. Kolega radzi zmienić tylko uszczelniacze ale jak już mam ją na wierzchy to 200 zł w tę czy w tę nie robi mi większej różnicy. Wymieniał może ktoś same uszczelniacze ? czy jest sens ?

Świeżo zakupiłem sobie Pajero silnik 3.0 i mam tego typu problem: nie załącza się wentylator. Temperatura na wskaźniku rośnie a pod mają nic się nie dzieje. Do wentylatora jest jakiś osobny czujnik ?

Po długich poszukiwaniach jest. Zakupiłem sobie Pajero. Sprzęt jest do remontu ale niestety zabrakło funduszy na nówkę sztukę. Na dzień dobry chciałem wrzucić do niego instalację LPG. Kolega przekonuje mnie, żeby nie pchał się w koszty bo instalacja starego typu w zupełności temu autu wystarczy.  Na pewno zaoszczędziłbym na tym jakieś 500 zł ale wszyscy do tego samochodu zakładają sekwencje bo jest pewniejsza. Macie może jakieś info co będzie lepsze ?

Diesel i LPG? W naszym zacofanym motoryzacyjnie kraju gaz w ropniaku to niezła perełka. Oczywiście jest możliwość montaży takowej instalacji ale chyba trzeba by było długo szukać zakładu który by się tego podjął. Według mnie 122KM to podstawowy silnik w tym sprzęcie. Niestety maszyna trochę waży i 82KM może być za mało. W ostatecznym rozliczeniu może okazać się, że silnik który będzie miał 122KM okaże się oszczędniejszy bo będzie mniej wysilony.
P.S. gdyby nie wysoki załadunek to najlepszy byłby dla ciebie Unimog. Ten samochód powstał jak ciągnik rolniczy i do dziś wszędzie służy jako wół roboczy. Niestety buty są za wysoko i władowanie tam powiedzmy cielaka czy świni będzie problemem.

To chyba nie jeździłeś Nivą. Dla twojej świadomości, jeśli chodzi o sprzęt terenowy, wojskowy, przeprawowy to akurat Rosjanie wiodą prym w tych dziedzinach. W Tajdze nie ma kompromisów a te samochody powstały, żeby właśnie tam jeździć. Uważam, że prawo wygłaszania opinii na temat sowieckich aut mają tylko Ci którzy nimi jeździli i maja o nich pojęcie. Miałeś kiedyś Nivę ? naprawiałeś ją sam bez pomocy mechanika ? Defender to może jest legenda ale legendą się nie jeździ, jeździ się samochodem. Ci którzy na Nivach zęby zjedli narzekają tylko na blacharkę która delikatnie mówiąc do najtrwalszych nie należy. Jak poczytasz trochę o rajdach np Paryż-Dakar to dowiesz się, że aut niezawodnych nie ma więc i Defender nie stanowi wyjątku. Teraz pytanie: jak coś pieprznie to co łatwiej zreperować Defendera których w Polsce jest może 1tys sztuk czy Nivę którą posiada co piąty myśliwy? Co taniej naprawisz Defendera który mając 30 lat kosztuje ponad 20tys czy Nivę którą można mieć za średnią krajową?