- Index
- » Users
- » Misiek
- » Profile
Posts
W wątku na temat innego samochodu pojawił się temat właśnie Teriosa. Popatrzyłem w necie za tym sprzętem ale jakoś nic konkretnego nie znalazłem, są oczywiście opisy czy opinie ale nie jest ich za dużo. Głównie podkreślane są dobre właściwości "przeprawowe" oraz ekonomiczność. Ciężko mi uwierzyć, że samochód z silnikiem 1.3 i stałym napędem na cztery koła, bez reduktora czy blokady, może sobie radzić w terenie ale cóż mogę się przecież mylić.
Te samochody mają 4x4 ale jako opcja. Na YouTube jest kilka filmików gdzie widać, że samochód sypie śniegiem lub błotem z pod obu osi. Pomijam już kwestię opisu bo opis można sobie zrobić, że jest 6x6 ale wystarczy się przyjrzeć i widać. Znalazłem kilka testów tych aut i jak byk stoi napisane że napęd na obie osie. Co mi się w nim spodobało ? to, że jest mały i zgrabny. Do miasta można nim spokojnie wjechać bez obawy, że się w uliczce nie zmieścisz a przy takiej pogodzie jak mamy teraz takie autko spokojnie radzi sobie na zaśnieżonych parkingach i śliskich podjazdach.
Dziś pod sklepem po raz pierwszy w życiu zobaczyłem takie cudo. Samochód bardzo mi się spodobał jednak wiele w necie o nim nie znalazłem. Wdzięczy bym był za Wasze oponie i informacje na temat tego samochodu.
Według mnie przekładka to jest gotowanie żaby. To, że wydajesz pieniądze po złotówce to wcale nie znaczy, że nie możesz ich wydać więcej. Ja to nie wiem jak się ludzie nie boją takich numerów robić. Jeśli zrobiłbym to sam to spoko bo wiem co mam i czym jeżdżę ale jeśli oddaje się komuś to strach się bać. Wiadomo, że nawet najlepszy mechanik nie będzie się wczuwał bo by poszedł z torbami po sezonie. Jak dla mnie to za poważne modyfikacje aby się w nie bawić.
Brak popularności nowego Mini wynika z kilku czynników. Po pierwsze to auto jest dość dziwne nawet mając świadomość jego rozmiarów, odnosi się wrażenie, że jest małe. Pomijam już design, bo to wiadomo: co kto lubi. Według mnie to dla kobiety. Kolejna sprawa to to, że jest on relatywnie drogą zabawką i raczej niewiele może zaoferować w stosunku do ceny (nie chodzi mi o wyposażenie a o wartości użytkowe tego auta). Pomijając już powyższe, najistotniejszym powodem braku popularności tego auta jest fakt, że do chwili kiedy 2001 BMW wypuściło "nowe Mini" nikt o tych samochodach w Polsce nie słyszał. Nawet ci co oglądali Jasia Fasolę raczej nie zastanawiali się co to za samochód- taki ma takim jeździ- koniec pieśni. Co do trzymania w "muzeum", produkcję Malucha zakończono w 2000 roku podobnie jak Mini (mowa tu oczywiście o tym "starym Mini"), nasze Maluchy jeżdżą bo muszą ale coraz częściej spotykam się z sytuacją, że ktoś kto ma Malucha odstawia go do garażu i na co dzień jeździ zupełnie innym, współczesnym samochodem.
Przyznam, że trochę przypadkiem tu trafiłem i nie bardzo rozumiem toku rozumowania polaka. Odnosząc się do wypowiedzi kolegi powyżej wnioskuję, że w Anglii Freelandery rozdają za darmo a niekiedy nawet z małą dopłatą, bo w Polsce można kupić Freelandera za mniej niż 10 tys zł- to oczywiście żart. Wracając do tematu przekładek. Tak jak kolega wcześniej pisał. Taki zabieg jest bezpieczny i ma sens tylko i wyłącznie w przypadku wymiany wszystkich części na europejskie (chodzi mi oczywiście homologację na kontynent). Wymiana samej wiązki elektrycznej to dobre kilka dni roboty. Z tego co wiem najczęściej kable są cięte i "sztukowane"- w przypadku awarii nie ma bata żeby elektryk doszedł co jest nie tak. Można poczytać o tym jak auto po przekładce nagle zaczyna żyć swoim życiem. Włączasz światła- masz nawiew, opuszczasz szybę- radio ci się włącza. Nie wiem jak w przypadku Freelanderów ale czytałem o tym, iż auta wypuszczane na rynek europejskich różnią się na budową karoserii, mam tu na myśli "ramę" która jest lita i nie można jej odkręcić. Całość stanowi konstrukcję nośną więc ktoś kto podejmie się wycinania i wspawywania takich elementów musi znać się na robocie bo to nie jest płot co "różowymi" elektrodami można spawać . Chodzi o to, że grodzie są inne. Mówiąc kolokwialnie tam gdzie u angoli jest w niej dziura w europejskim nie ma; tam gdzie w europejskim jest jakiś uchwyt czy płaszczyzna montażowa w angielskim nie ma itd.
Moim skromnym zdaniem cała operacja nie ma większego sensu. Pomijając wszytko to jak znam angielskie auta i angielski klimat z korozją w twoim samochodzie może być różne. To, że jest sprawny mechanicznie to jedno a blacharka to drugie. Ja osobiście radziłbym sprzedać furę tam i poszukać np w Szwajcarii, Niemczech a nawet Francji. Włoch nie polecam bo choć mają klimat idealny dla karoserii to ich nawyki serwisowe niewiele odbiegają od naszych.
Z Mini w Polsce to jest tak jak z baleronem w PRLu -"...widzisz synku, tak wygląda baleron..." Ja pierwszy raz Mini widziałem w Poznaniu w 2009 roku więc trochę ciężko mówić o jakiejkolwiek popularności tego samochodu. Nowe Mini widuję często bo niedaleko mam salon BMW ale one z fasolowym Mini to raczej niewiele mają wspólnego.
Mnie i moim znajomym Jaguar akurat kojarzył się z bogatym snobem a nie z emerytem. Emeryta to w Polsce najwyżej stać na Tico lub Uno i to w gazie. Jagi w tym kraju raczej nie są popularne i raczej nie będą więc trudno mówić o opinii skoro większość ludzi nie widziało auta na oczy. Do mnie jakoś ta marka jakoś mało przemawia. Oczywiście podobają mi się te samochody ale mam wrażenie, że ich konstruktor nie bardzo wiedział co chce stworzyć. Jak patrzę na te nowe Jaguary to mam wrażenie, że ni pies to ni wydra. Pomysł sportowej limuzyny dla nie jest patentem BMW i tak już chyba zostanie. Mogę tolerować Audi jako sprytnego złodzieja tego konceptu ale próby zaistnienia innych marek w tej niszy wywołują u mnie zniesmaczenie.
Kia to co innego bo ludzie się bali nowości. Najbardziej trafna jest analogia z Fiatem. Dla polaka Fiat to zawsze rozlatujący się Maluch albo Duży Fiat- nawet sam przydomek jest kretyński. Dacia to Daćka 1310. Skoda miała farta bo kupił ją VW który u nas uznany jest za uosobienie statusu i prestiżu. W brew pozorom na polskim rynku jest wiele luk i wiele niszy ale firmy zachodnie mają zachodni target, dla nich nie jesteśmy rynkiem zbytu. Wczoraj oglądałem jakiś reportaż z targów Detroit. Przedstawiciel Mercedesa mówił, że na rynku Amerykańskim MB sprzedaje najwięcej samochodów i jest to dla niech rynek priorytetowy. Jeśli zatem całą Europę traktują drugorzędnie to co mówić o samej Polsce. Słyszałem gdzieś, że Skoda w Polsce mocno forsowała pomysł LPG ale centrala nie bardzo chciała się na taki zabieg zgodzić dzięki czemu nową Skodę z LPG można kupić tylko u nas. Nie wiem czy to prawda ale wszytko wskazuje na to, że tak. Dlatego właśnie Renault wprowadza Dacię, a VW Skodę bo w założeniu jest to auto dla biedaków. Koncern dba o opinię marki flagowej a auta słabszego sortu ale tańsze sprzedaje pod innym logo.
Trochę nie rozumiem tej magi nazw panującej w tym dziwnym kraju. Kilka lat temu jak wchodził Nissan Qashqai to towarzystwo piało z zachwytu, że tak, że śmaki. Wystarczyło wpuścić breloczek z logo Qashqai i już ustawiała się kolejka która chciała za niego dać 200 zł bo jest napisane "Qashqai" Jak pojawiła się Dacia Duster to: "że toporna, że Dacia, że popłuczyny po Renaulcie" a przecież to toćka w toćkę Qashqai tylko z innym logo. Według mnie Dacia podzieli w Polsce losy Fiata. Nie ważne jak innowacyjne, bezpieczne, ekonomiczne, piękne auto stworzy i tak jest samochodem dla biedaków. Dacia Duster to fajne i bezpretensjonalne wozidło, fura bez wodotrysków ale tez pozbawiona większych wad.
- Index
- » Users
- » Misiek
- » Profile