no na pewno nie każde auto, bo niestety nie każde dożywa sędziwego wieku. Chodzi tu przecież o to żeby samochodem dało się jeździć bez comiesięcznego naprawiania czegoś nowego. Ja ze swojej strony też polecam ci samochody japońskie - toyota, honda, mazda. Poza ewentualna rdzą kłopotów mieć nie będziesz. Golf III to tez dobry pomysł ale ciężko będzie znaleźć niezajeżdżonego.

Swego czasu dość mocno interesowałem się tym tematem. W 90% przypadków pełna gwarancja dotyczyła dwóch lat, potem zaczynały się wykluczenia i obostrzenia. O ile mi wiadomo to w przypadku KIA 7 lat nie dotyczy np. zawieszenia. Najlepszym sposobem jest udać się do salonu i poprosić o warunki na piśmie bo różne salony mają różne podejście do tematu. Niedawno nawet temat był poruszany w telewizji. Ogólnie rzecz biorąc dla zwykłego obywatela długa gwarancja to strzał w kolano. Przez cały okres gwarancji musisz serwisować samochód w ASO a oni to najtańszych nie należą. Jak się coś zepsuje to zawsze znajdzie się kruczek, żeby ci taką gwarancję anulować. Jedynie firmom opłaca się takie rozwiązanie bo można serwis puścić sobie w koszta.

Tam jest 2.0TDI i 140KM. Przy takich gabarytach to zrywanie przyczepności z gazu jest mało realne. Ten samochód jeździ jakby był krzywy. Gdzieś czytałem, że w quattro to normalny objaw bo napęd jest stały i czasem nie nadąża za kierowcą.

Dziś przyjechał do mnie znajomy, żeby pochwalić się swoim nowym-używanym Audi A4 Quattro. Strasznie się nim podniecał więc postanowiłem się nim przejechać. Po krótkiej rundce stwierdziłem, tył mocno ciągnie. W ostrych zakrętach miałem wrażenie jakby auto samo z siebie chciało driftować. To jest normalne ? W sumie to ja też mam 4x4 ale tak nerwowego zachowania nawet na trawie nie zaobserwowałem.

Mam ciekawy problem. Stosunkowo niedawno nabyłem ASX. Zmieniłem w nim rozrząd itd, naprawiłem i w ogóle. Ostatnio musiałem jeździć samochodem najpierw w upale a potem w ulewnym deszczu. Skutek był taki, że zaświecił mi się tryb serwisowy. Samochód był mi potrzebny szybko więc odstawiłem go do ASO (żaden mechanik nie miał czasu ani miejsca). Pod dwóch dniach odstałem telefon, że padł jakiś tam czujnik za 210zł ale to nie wszystko, do zrobienia jest cały rozrząd. Tłumaczyłem im, że rozrząd wymieniłem w maju a oni mi na to, że nawet jak bym go wymienił wczoraj to i tak trzeba zrobić to od nowa. Że jeśli założą stary rozrząd to nie dostanę gwarancji na naprawę. Ponadto będę musiał napisać oświadczenie, że odstąpiłem od procedur wymiany i całą odpowiedzialność biorę na siebie. Mój mechanik (były pracownik ASO) twierdzi, że to próba naciągnięcia mnie na koszty. Według niego, rozrząd faktycznie mógł być rozbierany ale to jeszcze nie powód, żeby go zmieniać.  Co o tym myślicie ?

Jakoś nie chce mi się w to wierzyć. Amerykanie to motoryzacyjni szowiniści. Oni maj więcej zakładów gdzie można dorobić części czy tuningować pojazd ale to wszytko. Wątpię aby mieli kilka tysięcy firm które dorabiają części itp. Sądzę, że statystycznie takich zakładów jest u nich mniej niż w Polsce.

Rozmawiałem dziś z mechanikiem który pomagał mi w oględzinach. Nie dawno rozmawiał z kolegą po fachu i który naprawia teraz ten właśnie samochód. Okazało się, że człowiek wcisnął ten złom starszemu małżeństwu. Zamiast oryginalnych felg aluminiowych wcisnął mi jakieś pokrzywione stalówki których nie można wyważyć. Z bagażnika zniknął zapas, apteczka, gaśnica, klucze. Poginęły też osłony itp. Za auto zapłacili te same pieniądze które człowiek chciał ode mnie. Żeby było wesoło oprócz w/w uszkodzeń okazało się, że samochód ma zajechany silnik, uszkodzone poduszki skrzyni i silnika oraz przypalone sprzęgło. Mechanik który naprawia ten samochód się wściekł i odnalazł dokumenty. Okazało się licznik został cofnięty o prawie 100km a auto służyło jako samochód służbowy.

Bardziej chodzi o niechęć do diesla a niż do tego silnika. W latach 2005-2010 był straszliwy bum na diesle z common rail i inne podobne wynalazki. Teraz te silnik zaczynają pokazywać swoje prawdziwe oblicze. Awarie pomp, turbin, wtrysków, osprzętu. W/w elementy są koszmarnie drogie i ciężkie w naprawie dlatego coraz przychylniej ludzie patrzą na jednostki benzynowe.

Silnik to 1.8 DiD. Ten silnik trochę mnie martwi bo wszyscy odradzają mi diesla. Czy jest 4x4 tego nie jestem pewien. Sprzedający zapewnia, że jest ale w trakcie jazdy tego nie czuć. Na 99.9% jestem zdecydowany na ten samochód. Teraz jestem w trakcie załatwiana wszystkich formalności.

Jak to mówią nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. W trakcie oglądania nieszczęsnego SX4, o którym tu pisałem, od gościa na diagnostyce dostałem cynk na ASX. Oglądałem go dziś to auto i przyznam, że jestem pod ogromnym wrażeniem. Auto jest sprowadzone jako uszkodzone. Zarysowana jest lewa strona auta i oberwane lusterko. Mechanik z którym oglądałem samochód stwierdził, że nie będzie nawet konieczności szpachlowania i wystarczy położyć lakier oraz wymienić lusterko. Opinię tą potwierdzili w ASO. Trochę martwi mnie fakt, że z Mitsubishi nie miałem do czynienia. Mechanik mówi, że to auto jest na lata i można w ciemno je brać. Co o tym myślicie ?