Takie opinie są dość popularne, ale nie mają nic wspólnego z prawdą. Ja staram sie nie wdawać w takie bezsensowne dyskusje, bo jak ktos nie odróżnia Skody od Passata, to nie odróżnia bieli od czerni. Są ludzie, co jak coś sobie wbiją do łepetyny to koniec. Ten koleś należy właśnie do takich osobników, co tak jak krowa, zdania nie zmieni. Skoda nigdy nie miała aspiracji, żeby zostać Passatem, bo ma do zaoferowania znacznie więcej i za mniejsze pieniądze. W przypadku Passata cena ma się nijak do jakości. Za duże pieniądze otrzymujemy kolejny nudny samochód pełen wad. Skoda natomiast naprawdę zaskakuje i wiele osób przeciera  z niedowierzaniem oczy, że za rozsądne pieniądze otrzymują kawał dobrego samochodu. Właściciele Passatów nie mogą sobie wydarować, że  dali się nabrać jak dzieci i teraz na każdym kroku próbują wmawiać innym, że Skoda to niedoróbka i auto dla ubogich. Jeżeli Skoda Octavia czy Superb, to auta dla ubogich, to ja chętnie ubogim zostanę. Passat może stawać na głowie ale nigdy nie dorówna Skodzie. Pokazują to testy i opinie użytkowników. Cóż, właściciele VW są jak krowy, będą oczerniać i kpić, ale zdania nie zmienią, choć każdy wie, że plują sobie w gębę i z zazdrością patrzą na Skodę. Passat to taki przebieraniec, Skoda nie musi niczego udawać - dostajesz, to co widzisz.

Dla mnie nie problem: dwuletni Passat czy nowa Octavia nie istnieje bo oczywistym jest, że wezmę Skodę ale są tacy dla których Skoda to wieś. Nowy samochód to jest nowy samochód. Jak mi się coś w nim zepsuje to będę o tym wiedział. Nie rozumiem ludzi którzy ryzykują zakup używanego samochody tylko dlatego, że dana marka cieszy się większym prestiżem. Ostatnio koleżka, przyjechał firmowym Focusem. Auto po roku czasu miało już ponad 50 tys km przebiegu. Koleś mówił, że praktycznie ten samochód nie stygnie. Ktoś zrobi "korektę" licznika, kupujesz potem taki samochód cisząc się, że prawie nówka sztuka a on jest bardziej zajechany niż dziesięcioletni samochód w prywatnych rękach.

opinia, ze Skoda to wieś panuje tylko w Polsce. Nigdzie indziej nie spotkałem sie z takimi pogladami. Daje mi to do myślenia i tylko utwierdza w przekonaniu, że ten kraj pełen jest debili.

Kiedyś byłem uczestniczyłem w ciekawej dyskusji. Koleś (właściciel Passata) darł łacha z gościa który kupił sobie Fiata (nówka sztuka). Typ od Fiata opowiadał, że przez 10 lat po 112 tys km wymienił tylko amortyzatory (jeden padł po najechaniu na dół) i czujnik, prócz tego same eksploatacyjne rzeczy. Koleś od Passata zaczął sobie jaja robić, że amortyzator w dobrym samochodzie nie ma prawa paść przy przebiegu poniżej 100 tys km, że Fiat to gówno na kółkach a elektroniki do 2000 lat w Fiatach nie było bo Włości nie mają pojęcia o jej robieniu i dlatego te czujniki oraz reszta elektroniki pada. Gość przez pół wieczoru jeździł po wszystkich którzy nie mieli VW albo Audi (nawet gościowi za BMW się dostało, że to samochód dla dresów i kretynów). Po kilku godzinach jeden koleżka nie wytrzymał i mówi: ok, nasze samochody są chu... ale powiedz mi kto ostatnio wymieniał dwumasę, regenerował turbinę, jeździł po warsztatach, sprawdzał pompę i wtryski bo mu fura na czarno dawała jak stary jelcz, kto pruł całą wiązkę elektryczną bo miał zwarcie na kablach i nie mógł uruchomić samochodu, kto tarcze zmienia częściej niż klocki. Koleś zrobił się purpurowy, potem blady i siny ze złości. W końcu wymamrotał: no ale wiecie samochód ma już prawie 6 lat i blisko 200 tys przebiegu takie rzeczy to norma.
Niestety tak to u nas już jest i chyba długo się to nie zmieni.