Toyota Celica to agrotuning? A to dobre! Cóż, niech Twój kolega kupi tego Golfa i przestanie ludziom głowy zawracać.

Widzę, że Twój kolega naprawdę nie wie co chce od życia. Może faktycznie lepiej jak kupi sobie tego Golfa na wypadek jakby mu sie odwidział sporyowy samochód?
Wracając do tematu, to może warto się zastanowić nad Hondą Prelude? Auto ma doskonałe osiągi, mało awaryjne, a do tego świetnie wygląda. Jedyny minus to często pojawiająca się rdza w okolicy nadkoli, podobnie jak przy maździe. Nie ma się co oszukiwać Mazda ma poważne problemy z rdzą i im wcześniej Twój kolega zda sobie z tego sprawę, tym lepiej. Honda wypada tu znacznie lepiej, ale tez trzeba być uczulonym na ten problem. Do 15tyś znajdziesz auto z 99 roku.





Jak dla mnie cudo! No ale trzeba wiedzieć co się chce od zycia!

A może tak Hyundai Coupe? Wprawdzie jest to koreańskie auto ale świetnie się prezentuje i na tle Hondy czy Mazdy wypada o wiele lepiej. Ma doskonałe osiągi 7s do 100, bardzo mało awaryjne, a do tego nie ma problemów z rdzą jak Mazda. Naprawdę mało słyszałem złych opinii o tym samochodzie. Dodatkowo za 15tyś kupisz fajny egzemplarz z 2004 roku. Jedyne auto, które mogę polecić obok Hyundaia to Celica, bo są to doskonałe auta, którym usterki i rdza jest obca, no ale wybór pozostawiam koledze.

Jacek wrote:

Re: Jaka alternatywa dla Mazdy 323F
Dziś 13:45:09

Toyota Celica to agrotuning? A to dobre! Cóż, niech Twój kolega kupi tego Golfa i przestanie ludziom głowy zawracać.

Źle mnie zrozumiałeś. Chodzi o to, że te egzemplarze które widzieliśmy były modyfikowane tak aby robiły wrażenie pod remizą. Body kit szorujący o asfalt, ledy w progach i pod podłogą, gumy szersze niż nadkola itp. Ciężko było znaleźć Celice bez jakiś takich wiejskich modyfikacji.

O Hondzie prawdę mówiąc nie myślałem bo jak filtrowałem przez allegro nic nie wyskoczyło. Hyundai raczej odpada. W pierwszej kolejności proponowałem Hyundaia Coupe. Podobno kumpla znajomy ma właśnie takie auto i strasznie mu się ono sypie. O ile wiem to kolega nawet chciał je kupić ale typek powiedział, że nikomu znajomemu go nie sprzeda bo nie chce mieć problemów.

Celica to coś więcej niż samochód sportowy, to auto dla ludzi, którzy potrafią docenić jego niepowtarzalny charakter i wygląd. Auto nie ma sobie równych i nie bez przyczyny uważane jest za jedno z najlepszych sportowych aut w historii. Jeżeli Twój kolega doszedł do wniosku, że nie kupi Celicy, bo widział kilka stuningowanych modeli, to znaczy, że nie ma pojęcia czego szuka.  Ja wiem, jak powinno wyglądać to auto i takie tuningowe masakry nie są w stanie mnie zniechęcić. Ogłoszeń jest bardzo dużo, więc tłumaczenie, że jest trudno znaleźć jest idiotyczne. Auta sportowe często kupuje się miesiącami, szukając tego najlepszego modelu.  Twój kolega skacze z kwiatka na kwiatek zupełnie bez sensu.
Zakup auta sportowego, to wbrew pozorom ważna decyzja, a ten kto podejmuje decyzję pochopnie może jej bardzo żałować. Twojemu koledze brakuje wiedzy i zdecydowania w tej materii i jak napisałem wcześniej  radzę skupić się na Golfie.

Podobno ktoś coś ma i coś wie.... Ale bełkot. Takie gadanie to strata czasu i może warto dokładnie sprawdzić, zapytać o opinie innych użytkowników? "Podobno kumpel ma i się sypie", a może ma furmankę albo syrenkę? Kolega wyżej pisze, że auto bardzo dobre i może warto zgłębić ten temat, ale nie, bo "podobno kumpel ma i się sypie". A może ten tajemniczy kumpel kupił auto z nieciekawą przeszłością, albo nie dba, nie naprawia, nie umie jeździć itp/itd ? Widzę, że ten Twój kolega, to jakaś ciekawa osobowość - nie wie czego chce, próbuje kupować auto, które się podobno sypie, Celica to dla niego agrotuning, jacyś ludzie narobili mu mętlik w głowie i w ogóle tylko się rozpłakać. Ja na początek proponuję kupić syrenkę, może jak trochę pojeździ, to mu się poprawi.

Panowie trochę OT.  Więc...
Ja generalnie odradzałem mu pomysł zakupu auta w ogóle tym bardziej sportowego. Fura typu Coupe/Sport/Sport -Coupe to jednak w naszych warunkach lekka egzotyka. Poza szczylami to raczej mało kto się tłucze za takimi samochodami. Owszem znajdują one nabywców ale to musi być już konkretny wóz. Razem z innym kolegą tłumaczyliśmy mu jak komu dobremu. Jak już musisz kup Audi A4 2.8 albo jakąś starszą Subarynkę i będziesz miał sportowe auto. 5 drzwi i jak ci się znudzi to ze sprzedażą mniejszy problem. Już nawet gość łyknął temat ale jakaś głupia pinda na imprezie podniecała się Calibrą i kolesiowi znowu odje...ała sprężyna. Początkowo fury dla niego szukaliśmy we dwóch. Znaleźliśmy Mazdę 323F w zajebistym stanie i z rzadko spotykanym wyposażeniem. Fura praktycznie brać i jeździć. Gazu nie widziała więc jeden problem mniej. Powiem szczerze- cacko nie maszyna. Kolega który mi pomaga mocno się zaangażował i tłumaczył jak swemu, że alusy to półtora kafla i ma nówki sztuki, gaz w granicach dwóch tysięcy a tu przynajmniej wiesz, że silnik zdrowy bo nie kombinowane. Generalnie auto można było wyrwać jakieś 3 klocki taniej niż chodzą w ogłoszeniach. Żadna mina tylko właśnie brak tego gazu i alufelg zrobił swoje. Typek co sprzedawał wydawał się w porządku gość. Przyznał się, że uto miało zmieniony błotnik i że progi były robione. Pokazał nawet rachunki. Generalnie robota pełna profeska. Od 13 lat auto w tych samych rękach. Garażowane, zabezpieczone przed korozją, w środku nie palone. Jak wracaliśmy to koleś zaczął psioczyć na ten samochód, że nie ma gazu, że nie ma alumek, że kolor chu..wy. Kolega wkur..ił się maksymalnie i typa zwymyślał, że się chu... zna a dyskutuje, że zawraca nam dupę i marnuje nasz czas i pieniądze. Kumpel kazał mi się zatrzymać, wysiadł, pierd... drzwiami i powiedział, że nigdzie dalej z debilem nie jedzie. Ja niestety jestem w mniej komfortowej sytuacji bo typowi wiszę dużą przysługę ale powoli zaczynam tracić nerwy. Najbardziej drażni mnie to, że koleś słucha swoich znajomków którzy wnętrza silnika na oczy nie widzieli, nie rozróżniają przegubu od wałka rozrządu ale na samochodach to się znają jak mało kto.

No właśnie, czyli wszystko jasne. Twój kumpel to idiota (bez urazy). Ja ci radzę odpuść sobie doradztwo w kwestii zakupu auta, bo jak coś pójdzie nie tak, to wszystko się skupi na Tobie.  Jak mu wisisz  przysługę, to kup mu pół litra, a jak naprawdę musisz, to namów go na golfa, bo w razie czego łatwiej będzie sprzedać.

Takie kupowanie na siłę, albo żeby zaimponować lasce nie ma sensu i Twój kolega faktycznie jest dziwny (delikatnie mówiąc). Ja to bym zupełnie nie mieszał się do takich zakupów, bo jak w banku, że będą z tego same problemy. Dla takich mocno niezdecydowanych polecam Golfa, BMW albo Audi.