- Index
- » Users
- » Prokop
- » Profile
Posts
Oglądałem dziś Alfę 156. Silnik 2.0TS B+G. Na benzynie śmiga jak złoto ale na LPG kręci się tylko do 5 tys. Generalnie wyszło to przez przypadek. Chciałem wyprzedzić ciężarówkę i skończyło się jechanie. Samochód zapalił bez problemów i chodził bez zarzutu. Nawet na gazie pięknie śmiga ale tylko to 5 tys. obrotów Dochodzi do 5 i przestaje jechać. Nie prycha, nie strzela tylko nie chce jechać. Sprzedający zapewnia, że tak jest ustawiony, wystarczy podpiąć pod kompa i przestawić. Spotkaliście się z takim problemem ?
Taka sytuacja świadczy tylko o fachowym/szczęśliwym wyborze strumienicy. Abstrahując od samej strumienicy to trochę czarno widzę przyszłość motoryzacji w Polsce. Zawieszenie, hamulce, ustawienie świateł, brak widocznych uszkodzeń na szybach, szczelny układ wydechowy teraz jeszcze analiza spalin, hiper obowiązkowe OC, fotoradary na każdym kroku, olewanie stanu dróg, ciągłe podwyżki cen paliwa i materiałów eksploatacyjne jak o tym myślę to coraz mnie chce posiadać samochód. Ja wiem, że to wszystko jest mnie lub bardziej potrzebne ale...
Ja mam wrażenie, że człowiek uwierzył, że może sprzedać ten samochód w nie wiadomo jakich pieniądzach. Faktem jest, że ciężko trafić furę która nie miała przygód ale jego podejście lekko mnie rozczarowało. Dziwi mnie tylko, że ludzie tak łatwo zostawiają swoje pieniądze (chodzi mi o zadatki i zaliczki). Z tego co zdążyłem ustalić w czasie rozmowy to właśnie te kilka tysięcy zostawione przez ludzi dały typowi bardzo duża pewność siebie. Jak tą Alfę oglądałem pierwszy raz to tuż przede mną oglądało ja dwóch leszczyków (tak około 20lat). Chłopcy szukali dziury w całym bo widać było po nich, że nie mają kasy. Oni jako pierwsi zauważyli pęknięcie szyby, przycierkę na feldze i mocno psioczyli na wygórowaną cenę. Po minie widziałem, że facet na bardzo negocjacyjny nastrój i jakoś tak do śmiechu mu nie było. Opowiadał nawet, że przez 3 tygodnie nikt nie dzwonił, potem był jeden gość ale za te cenę to go wyśmiał.
Poczytałem trochę na temat strumienic i popytałem mechaników. Jedn gość co ogarnia temat mówił, że montaż strumienicy ma sens ale jak robi się to z komputerem i na hamowni. Chodzi o to, że wstawienie tego tak sobie nic nie da a nawet pogorszy parametry silnika. Uszkodzenie nie są spowodowane samym montażem ale złym dobraniem strumienicy. Nie wiem dlaczego w tym kraju jest przekonanie, że tuning może przeprowadzić pan Czesio w stodole, bo ma dwa młotki, klucz 17-19 i doświadczenie w naprawie snopowiązałek.
Dziś byłem u gościa i chciałem kupić ten samochód. Pojechałem z kasa i się lekko rozczarowałem. Od ostatniej mojej wizyty pęknięcie nieco się rozrosło ale już postanowiłem zmienić szybę więc pomyślałem kij z nią. Koleś też jest jakiś "śliski" bo z bagażnika w niewyjaśnionych zginął zapas, podnośnik, apteczka, trójkąt oraz zmieniarka. Na koła zamiast Dunlopów trafiły jakieś mocno zdarte Klebery (właściwie to szczątki Kleberów) a obiecany zestaw felg aluminiowych nagle nie jest już gratisem. Ponadto koleś wziął na to auto zaliczki (właściwie to zadatki. Dla niewtajemniczonych- zadatek i zaliczka mocno różnią się od siebie więc typ wie co robi) od kilku osób. Dostałem propozycję kupna tego samochodu z 22 tys. zł. Podniesienie ceny właściciel tłumaczył koniecznością spłacenia zaliczko-dawcy. Na razie czekam na telefon i decyzję komu sprzeda auto.
Dziś byłem na stacji diagnostycznej i byłem świadkiem dość ciekawej scenki. Przede mną na kanał wjechał AX. Diagnosta piał z zachwytu jak to właściciel dba o auto (faktycznie widać było, że zadbane). Wszystko było idealnie do pewnego momentu. Pracownik stacji już wychodził z kanału, aż coś przykuło jego uwagę. Popatrzył, postukał. Wyszedł i od razu maszynę na analizator spalin. Okazało się, że samochód ma wypruty katalizator (właściciel nie miał o tym pojęcia). Diagnosta powiedział człowiekowi, żeby sobie wstawił strumienice. Stwierdził, że jak wejdzie tylko przepis nakazujący wożenie ze sobą wydruku z analizatora to czekają go zajebiste wydatki.
Trochę zaciekawił mnie temat strumienic. Montował ktoś w swoim samochodzie coś takiego?
Pisząc dołek miałem na myśli uszkodzenie a nie stan faktyczny. Chodziło mi o odróżnienie od pęknięcia czy odprysku. Jak przeciągnąć po tym palcem to nie czuć różnicy. Uszczerbek jest na pewno wypełniony.
Co do samego samochodu to jest to rocznik 2004, według dokumentów od pierwszego właściciela i ma najechane coś około 140 tys. Niestety 20 to już po negocjacjach. Cena wyjściowa to 21,500. O obniżce zaważyło właśnie to uszkodzenie szyby i niewielka obcierka na feldze (tego ostatniego uszkodzenia nie biorę nawet pod uwagę bo jest ono na stalówce na którą i tak poszedłby kołpak). Rozmawiałem z kolegą i mówił, że jeśli mam kasę to brać i się nie zastanawiać a szybą się nie przejmować.
Dziś oglądałem fajną Alfę 147. Stan oceniłem na bardzo dobry +. W sumie auto bez mała idealne. Są tylko dwa małe ale... jedno to cena prawie 20 tys zł. Drugie to uszkodzenie szyby. Niewielki dołek po stronie kierowcy. Sprzedający pokazał mi fakturę na naprawę która polegała na zaklejeniu ubytku i zabezpieczeniu go przed dalszym pękaniem. Podzwoniłem po firmach zajmujących się tego typu naprawami i powiedziano mi, że w tej Alfie powinno to wytrzymać (podobno w niektórych samochodach nie można wykonywać klejenia ze względu na kształt szyby, podgrzewania elektryczne czy skład chemiczny). Wykonywał ktoś z Was taką naprawę ? Jak jest z trwałością ? czy policja i diagnosta się nie czepiają ? Pytam bo bardzo nie chciałbym tej szyby wymieniać. Szyba jest oryginalna a w dodatku taka wymiana to koszt około 700 zł.
Ja wychodzę z założenia, że jeśli diesel to tylko nowy lub bardzo dobrze mi znany (w przypadku ropniaków kluczowe znaczenie ma poprawna eksploatacja a o ta w Polsce bardzo ciężko). JTD to akurat jedne z lepszych diesli na rynku nie miej jednak nie zdecyduję się na ten rodzaj paliwa.
Wracając do samego GTV to chyba sobie go odpuszczę, chyba, że znajdzie się jakiś naprawdę zadbany egzemplarz w rozsądnych pieniądzach. W sumie z tym o którym pisałem wcześniej oglądałem 3 egzemplarze i powiem szczerze, że jestem mocno rozczarowany. Ten pierwszy zrobił na mnie piorunujące wrażenie (zadbany i w ogóle), kolejne to tragedia. Jeden ściągnięty nie wiadomo skąd, jeszcze nie przerejestrowany na polskie blachy a już miał 2 właścicieli (gość który sprzedaje ma niesamowity burdel w papierach). Drugi katowany przed najwyżej dwudziestoletniego głąba który myśli, że jest Loebem bo zamontował głośny wydech i zakleił rdzę nadkoli płomieniami.
Swego czasu kolega dostał takie auto jako służbowe i miałem okazję nim trochę pojeździć (głównie jako pasażer). Wtedy to auto było zdecydowanie poza moimi możliwościami finansowymi. Trochę martwią mnie złe opinie na temat Fiata. O ile w przypadku Alfy to wiedzę, że ich właściciele niewiele robią sobie z krytyki o tyle posiadacze Fiatów jakoś tak jednomyślni w obronie swojego wyboru nie są. Fiaty generalnie mi się bardzo podobają ale boję się problemów z odsprzedażą.
- Index
- » Users
- » Prokop
- » Profile