Ten silnik faktycznie jest ekonomiczny, zwłaszcza, że jest stosunkowo mały. Jego kultura pracy też jest przyzwoita ale na tym kończą się jego zalety. Pozytywne opinie na temat tego silnika w dużej mierze wynikają z tego, że ludzie krótko go użytkują. W granicach 200tys km przebiegu ten silnik zaczyna doprowadzać do szału np. remont układu zasilania to co najmniej 6 tys zł.

Bez przesady. To nie jest naprawa którą koniecznie trzeba zlecić mechanikowi. Wystarczy odrobina pojęcia, trochę narzędzi (można kupić w OBI. Leroy czy Castoramie). Głównym składnikiem sukcesu tej naprawy jest cierpliwość. Znam niestety wiele przypadków kiedy komuś jej zabrało i potrzebna była wymiana szyby. Ogólnie naprawa jest prosta ale wymaga dużo cierpliwości i spokoju. Rozwiązania siłowe prawie na 100% zakończa się wybiciem szyby.

Chodzi Ci o tą część która wchodzi na wieloklin? Jeśli tak to jest trudna sprawa. O ile pamiętam to ma on kształt stożka (mogę się mylić) i pewnie od nowości wycieraczka nie była zdejmowana. Sądzę, że czeka Cię demontaż silniczka i konieczność przecięcia tej metalowej części. Wcześniej jednak spróbuj WD40 i podważania. Uważaj tylko, żeby nie wybić szyby.

Pod alternatorem na bloku silnika powinieneś mieć taką plastikowa rurkę. Jest ona przykręcona na śrubę do bloku. W necie opisane jest to króciec wody. Na jego końcu jest o-ring. Trzeba go wymienić bo prawdopodobnie to on przepuszcza. Nieregularność wycieku wynika z tego, że przez uszczelnienie płyn wycieka głównie przy stygnięciu silnika.

Bez rozkręcenia i wyjęcia wszystkiego będzie ciężko. Znam przypadki kiedy uszkodzenie łożyska przebiegała niemal bezobjawowo. Jak pojawiły się pierwsze objawy było już a późno i uszkodzeniu uległa właśnie piasta. Tak jak pisałem wcześniej bez demontażu jest to tylko gdybanie. Można oczywiście podnieść samochód i sprawdzić np. opory toczenia ale w ten sposób możemy wypowiadać się jedynie na temat łożyska.

Na ten model samochodu trzeba uważać bo jest to ulubione auto przedstawicieli handlowych i szkół jazdy. Słyszałem taką historię, że człowiek wziął właśnie Fabie II z salonu. Sprzedający zapewnia, że auto zostało wzięte w rozliczeniu bo klient zdecydował się na Octavię. Po upływie półrocznej gwarancji auto zaczęło się sypać. ASO się wypięło więc człowiek pojechał do swojego mechanika. Po krótkich oględzinach mechanik poinformował człowieka, że kupił "L-kę" i na dzień dobry trzeba wymienić sprzęgło i skrzynię.

Te silniki to faktycznie porażka. Na samym początku (tak do 100-150 tys km) chodzą bez problemu a potem zaczynają się potężne schody. Najczęściej padają wtryski lub pompa. Remont silnika bardzo często przekracza wartość samochodu. Nie lepiej sprawa ma się z "dużym" dieslem. W 1.9 często padają turbiny, przepływomierze itp. Standardem jest uszkodzenie EGR. Ogólnie samochód nie jest zły. To samo auto w benzynie jest dużo dużo lepsze.

To się nie ma z czego śmiać. Ostatnio przez dwa dni wykonywałem zlecenie dla człowieka a on przyjechał i do mnie z gębą, że moja praca nie jest warta pieniędzy jakich od niego zażądałem. Z drugiej strony koleżanka pojechała do mechanika bo jej się zapowietrzał układ chłodzenia więc koleś zamiast wymienić uszczelkę pod głowicą, zrobił jej trójnik z odpowietrznikiem i skasował za to 180 zł. W mechanice nie ma czarno białych sytuacji. Żeby nie było zupełnego offtopa. Opinia mechanika która zakłada, że auta różniące się wyłącznie logo mogą diametralnie różnić się jakością nie powinna być brana pod uwagę. Jak dla mnie taki warsztat lekko sianem i prytą zalatuje.

Kolega Żółw nie jeździł do nikogo z żadną rączką bo kolega Żółw takie naprawy (jak również te zdecydowanie bardziej skomplikowane) wykonuje sam. Sam spawa, odkręca, dokręca, przykleja, tańczy, recytuje itp. Kolega Żółw w temacie urwanej rączki odpisywał koledze Waldusiowi, który czuje się oszukany.
Jeśli chodzi o Fiata to ja będę podtrzymywał moje zdanie, iż zła sława tej marki znacznie ją wyprzedza, a jak powszechnie wiadomo, pierwsze wrażenie robi się tylko raz. W tym kraju nie dociera do ludzi, że Croma czy Freemont z Maluchem, 125p mają tyle wspólnego co Dniepr z K1200LT.

Jeśli siedzenie faktycznie było spawane to jego wyjęcie i demontaż niestety są konieczne. Raz, że odpięcie całej elektroniki zajmie więcej niż wyjęcie fotela, dwa, że można coś przepalić. Rączka to są groszowe sprawy i dużo droższa jest linka która jest zazwyczaj przyczyną zamieszania. Linka po pewnym czasie staje w pancerzu i to jest pierwszy krok do urwania rączki.